PIĘKNOŚĆ DNIA / BELLE DE JOUR - BIOLOGIQUE RECHERCHE FACE TREATMENT

Since I am inevitably approaching 40, I am increasingly wondering how long my face and body will look good enough for me to present in my art and fashion projects. 
I struggled with acne almost all my life, so my face always required a lot of "camouflage". Concealers and heavy coverage foundations have always been my best friends. And of course all types of anti-acne products, which unfortunately made my skin very dry. Most moisturizers and anti-aging products cause breakouts, so I'm very, very careful with new skin care products. If I have to choose between dry skin or breakout, I'll go for the first option. 
Fortunately, I don't have many wrinkles yet. The horizontal forehead wrinkle accompanies me from elementary school - it is the effect of my facial expressions. I don't want to remove it with botox because I don't want to interfere with who I am and my facial expression is part of me. 
My nasolabial folds are a matter of skull structure. They are not actually wrinkles, but just the way the skin forms on my face. I don't like it, but I think it would be even harder for me to accept my face stuffed with fillers. 

Thinking about "prolonging youth" I do not allow as an option surgical interventions, botox or fillers. I want to keep the skin firm and smooth as much as possible without changing my face. In my eyes, women who use these methods do not look young, but modified. With time they all start looking like clones. And I don't want this. I am not ashamed of my age, because with it come experience and knowledge. I like myself now much more than 20 years ago. So if there is a way that my face emanates maturity, but at the same time the skin looks young, then I am able to invest in such a method. 

Therefore, when KTW Fashion Week was approaching, during which I was to share the catwalk with girls who could be my daughters, I decided to turn myself over to the hands of an expert and see what today's cosmetology offers to those who prefer to stick to the natural methods. 

My attention was caught by the offer of the "Piękność Dnia" salon in my hometown Katowice. The name itself, referring to the iconic Buñuel movie "Belle de Jour", raised a lot of hope in me. I decided on a procedure without using any special devices, new technologies, lasers etc. Only massage and cosmetics based on natural ingredients. Can it give anything at all except a moment of relaxation? Here are my impressions ... 

What caught my eye from the very beginning was that both the owner and the salon employees did not have makeup on their faces, and their complexion looked healthy and well-groomed. It convinced me that I was in good hands. The treatment was preceded by a detailed interview about my lifestyle, health, diet, skin care methods etc. and visual inspection of the face itself. On this basis, they selected the right cosmetics for the procedure. I will add that that day my face was very dry and rough and my eyes were slightly swollen. 



It started with facial cleansing using LOTION P50W by Biologique Recherche - a brand I didn't know before. It consists of AHA, BHA, PHA acids and apple vinegar, which gives the lotion a specific smell. 

Then came the time for a special massage invented by the physiotherapist Josette Allouche. It was quite intense, but it did not stretch the skin. It was based on various types of pressure, including pulse massage, which really felt like done by a machine, not a human. Very strange, but pleasant feeling. Centimeter by centimeter I could feel my wrinkles and puffiness disappear under the beautician's fingers - first on the right side of the face from the bottom up, then on the left. 



Then came time for the application procedures based on Biologique Recherche products with Masque Oxygénant VIPO2 as the "main course". It's a detox mask that helps devitalized and dull skin. Active ingredients include natural essential fatty acids, marine elastin, marine collagen, Biologique Recherche's exclusive oxygenating skin care complex, corn extract, and vitamin C. The treatment oxygenated my skin, smoothed facial contours and gave me a radiant complexion. After two hours long procedure my face was slightly red, but not irritated. It was a natural effect of the massage. In addition, the skin looked rested, less puffy and the wrinkles were gently smoothed out. As the owner of the salon assured me, the proper effect was to come in two or three days, i.e. in time for the fashion shows. To strengthen the effect of the treatment, I received enough samples of cosmetics for the next 3 days. 



On the first day of the fashion week, the make-up artist praised the quality of my face and said that it didn't need much. And in fact, apart from a smokey eye, I didn't have much makeup on my face. A touch of foundation and blush. That's all. 

On the second day, another make-up artist was doing my face. Her first remark surprised me a lot. She said that the face was nicely moisturized, unlike the face of most models, who after the marathon of the previous day's shows had already very dry skin. Again, she didn't put many products on my face. 

So the procedure definitely fulfilled its role. It strongly moisturized the skin, improved the contour and smoothed the wrinkles. It did not remove, reduce or enlarge anything. It just gave the face a healthy, relaxed look. And although it would seem little, it really made a difference. Considering the small amount of sleep (rehearsals ending at 2am) and first symptoms of a cold, I would not have achieved this effect myself. I will definitely go back to this salon and follow all their advices, because they confirmed me in the belief that I am on the right path.
_______________________


Ponieważ nieuchronnie zbliżam się do 40-tki, coraz częściej zaczynam zastanawiać się, jak długo jeszcze moja twarz i ciało będą prezentować się na tyle dobrze, żebym mogła je prezentować w moich projektach artystycznych i modowych. 
Niemal całe życie zmagałam się z trądzikiem, więc moja cera zawsze wymagała sporego "kamuflażu". Korektory i mocno kryjące podkłady zawsze były moimi najlepszymi przyjaciółmi. I oczywiście każdego rodzaju produkty przeciwtrądzikowe, które niestety sprawiły, że moja skóra była bardzo sucha. Większość produktów nawilżających i przeciwstarzeniowych powoduje u mnie wypryski, więc jestem bardzo, bardzo ostrożna z nowymi produktami do pielęgnacji skóry. Jeśli będę musiała wybierać między suchą skórą lub pryszczami, wybiorę pierwszą opcję. 
Na szczęście zmarszczki na razie mnie oszczędzają. Pozioma zmarszczka na czole towarzyszy mi od podstawówki - jest efektem mojej mimiki. Nie chcę jej usuwać botoxem, bo nie chcę ingerować w to, kim jestem, a moja mimika jest częścią mnie. 
Bruzdy nosowo-wargowe to kwestia budowy czaszki. Nie są to właściwie zmarszczki, a po prostu tak układa mi się na twarzy skóra. Nie lubię tego, ale chyba jeszcze trudniej byłoby mi zaakceptować swoją twarz wypchaną wypełniaczami. 

Dlatego myśląc o "przedłużeniu młodości" nie dopuszczam jako opcji ingerencji chirurgicznych, botoxu czy wypełniaczy. Chcę w miarę możliwości zachować jędrność i gładkość skóry bez zmieniania swojej twarzy. W moich oczach kobiety, które korzystają z tych metod nie wyglądają wcale na młode, a jedynie na zmodyfikowane. A takiego efektu bardzo bym nie chciała. Nie wstydzę się swojego wieku. Idą za nim doświadczenie i wiedza. Dużo bardziej lubię siebie taką, jaka jestem teraz, niż 20 lat temu. Jeśli więc istnieje sposób, aby z naszej twarzy emanowała dojrzalość, ale jednocześnie skóra wyglądała młodo, to jestem w stanie w taką metodę zainwestować. 

Zatem kiedy zbliżał się KTW Fashion Week, podczas którego miałach dzielić wybieg z dziewczynami, które mogłyby być moimi córkami, postanowiłam oddać się w ręce eksperta i zobaczyć, co dzisiejsza kosmetologia oferuje osobom, które wolą pozostać przy naturalnych metodach. 

Moją uwagę przykuła oferta salonu "Piękność Dnia". Już sama nazwa, nawiązująca do kultowego filmu Bunuela wzbudziła we mnie spore nadzieje. Zdecydowałam się na zabieg bez użycia żadnych urządzeń, nowych technologii, laserów etc. Tylko masaż i kosmetyki oparte na naturalnych składnikach. Czy to w ogóle może coś dać oprócz chwili relaksu? Oto moje wrażenia... 

Co zwróciło moją uwagę już na samym początku, to to, że zarówno właścicielka, jak i pracownice salonu nie miały na twarzach makijażu, a ich cera wyglądała na zdrową i zadbaną. To przekonało mnie, że trafiłam w dobre ręce. Zabieg poprzedzony był szczegółowym wywiadem odnośnie mojejgo trybu życia, stanu zdrowia, diety, sposobów pielęgnacji skóry etc. oraz oględzinami samej twarzy. Na tej podstawie dobrano mi odpowiednie kosmetyki do zabiegu. Dodam, że tego dnia moja twarz była mocno przesuszona i szorstka a oczy lekko opuchnięte. 

Zaczęło się od oczyszczania twarzy przy użyciu LOTION P50W firmy Biologique Recherche - marki, której wcześniej nie znałem. Składa się on z kwasów AHA, BHA, PHA i octu jabłkowego, który nadaje balsamowi specyficzny zapach. 

Potem przyszedł czas na specjalny masaż wymyślony przez fizjoterapeutkę Josette Allouche. Był dość intensywny, ale nie rozciągał skóry. Opierał się na różnych rodzajach nacisku, w tym na masażu pulsacyjnym, który sprawiał wrażenie, jakby wykonywany był przez jakieś urządzenie, a nie człowieka. Bardzo dziwne, ale przyjemne uczucie. Centymetr po centymetrze czułam, jak moje zmarszczki i obrzęki znikają pod palcami kosmetyczki - najpierw po prawej stronie twarzy od dołu do góry, a następnie po lewej stronie. 

Potem przyszedł czas na procedury aplikacyjne oparte na produktach Biologique Recherche z Masque Oxygénant VIPO2 jako „daniem głównym”. To maska detoksykacyjna, dotleniająca, pomagające rozjaśnić i nawilżyć skórę i ujednolicić jej koloryt. Aktywne składniki obejmują kwas hialuronowy, kompleks naturalnych cukrów nawilżających, ekskluzywny dotleniający kompleks pielęgnacyjny do skóry Biologique Recherche, mikroalgi Chlorella Sorokiniana i mniszka lekarskiego. Zabieg dotlenił moją skórę, wygładził kontury twarzy i nadał mi promienną cerę. 

Po dwóch godzinach zabiegu moja twarz była lekko zaczerwieniona, ale nie podrażniona. Był to naturalny efekt użycia kwasów i masażu. Poza tym wyglądała na wypoczętą, a zmarszczki się delikatnie wygładziły. Jak zapewniła mnie właścicielka salonu, właściwy efekt miał przyjść dopiero za dwa, trzy dni, czyli na pokazy mody. Aby wzmocnić i utrwalić efekt zabiegu, dostałam próbki kosmetyków w ilości wystarczającej na kolejne 3 dni. 

Pierwszego dnia pokazów makijażystka pochwaliła jakość mojej cery i stwierdziła, że "niewiele trzeba z nią robić" I rzeczywiście, oprócz dopracowanego smokey eye nie miałam na twarzy zbyt wiele makijażu. Odrobina podkładu i bronzera. 

Drugiego dnia malowała mnie inna makijażystka. Jej pierwsza uwaga bardzo mnie zaskoczyła. Powiedziała, że twarz jest ładnie nawilżona, w przeciwieństwie do twarzy większości modelek, które po maratonie pokazów z dnia poprzedniego miały już mocno przesuszoną skórę. 

Tak więc zabieg zdecydowanie spełnił swoją rolę. Mocno nawilżył skórę, poprawił kontur i rozmasował zmarszczki. Niczego nie usunął, nie zmniejszył i nie powiększył. Po prostu nadał twarzy zdrowy, wypoczęty wygląd. I chociaż wydawałoby się, że to niewiele, to naprawdę zrobiło różnicę. Biorąc pod uwagę niewielką ilość snu (próby kończące się o 2 w nocy) i początki przeziębienia, które na dobre dopadło mnie już, na szczęście, po fashion week, takiego efektu samodzielnie bym nie osiągnęła. Na pewno wrócę do tego salonu i zastosuję się do wszystkich otrzymanych tam rad, ponieważ wizyta tam utwierdziła mnie w przekonaniu, że jes